ZAMEK KARPIEŃ - KARPNO
LEGENDY
Skarby rabusiów
Po okresie wojen husyckich zamek stał się
siedzibą rycerzy-rabusiów. Ostatnim z nich był Raubritter Hinko Krušina, który
ze swą bandą napadał i rabowała co się dało. Kiedy jednak napadł na klasztor
w Henrykowie, sprowokował możnych do reakcji. Najechali oni rozbójników w ich
gnieździe i zrównali je z ziemią. Od tego czasu krążą legendy o niewyobrażalnych
skarbach zrabowanych przez zbójników ukrytych gdzieś na zamku. Ponoć te właśnie
legendy były powodem, dla którego w 1684 roku władze Lądka Zdroju
wykupiły ruiny zamku by prowadzić poszukiwania skarbów.
O wyrodnej matce
Ta legenda również wiąże się ze skarbami jakie miały być przechowywane na
zamku. Ponoć co roku, w noc wigilijną, o północy na godzinę otwierają się wrota
tajemnej zamkowej groty, w której są skarby. Pewna uboga wdowa postanowiła
spróbować szczęścia i udała się do zamku ze swoim rocznym synkiem, którego nie
miała z kim zostawić. Zgodnie z opowieściami kiedy weszła do zamku jej oczom
ukazały się uchylone drzwi do komnaty pełnej złota i srebra. Oszołomiona
bogactwem starała się zebrać jak najwięcej. Kiedy usłyszała wybijającą godzinę
pierwszą i usłyszała zamykające się ze skrzypieniem drzwi w panice uciekła wraz
ze skarbami i dopiero kiedy drzwi zatrzasnęły się za nią spostrzegła, że jej syn
został w środku. Zrozpaczona chciała wrócić lecz drzwi już zniknęły.
Kolejny rok upłyną jej w żalu i żałobie, więc w kolejną wigilię postanowiła udać
się do zamku by odszukać chociaż szczątki ukochanego syna. I tym razem zastał
uchylone drzwi lecz jakie było jej zdziwienie i szczęście, kiedy pośród złota
ujrzała swojego syna siedzącego na ziemi i bawiącego się skarbami.
O rycerzu Zwodniku
Jeden z rycerzy-rozbójników - okrutnik, który siał zgrozę w całej okolicy
napadając zarówno okoliczną ludność jak i kupców - zakochał się w kobiecie lekkich obyczajów.
Odwiedzał ją potajemnie wyjeżdżając konno z zamku w pojedynkę. Aby zmylić
ewentualne tropy kazał podkuć swojego konia podkowami odwróconymi w drugą stronę
tak by jego ślady wskazywały przeciwny kierunek. Kiedy odkryto więc jego
tajemnicę początkowo fortel z podkowami pozwolił mu początkowo zmylić czających
się na niego okolicznych mieszkańców, którzy postanowili się rozprawić ze zbójem
by w okolicy zapanowało nieco spokoju. Wkrótce jednak przejrzeli jego fortel i
dopadli go.
Panna z Karpowa
Pewna szlachcianka zakochała się w rycerzu z zamku Karpień. On jednak zakochał
się w pewnej pasterce i na zaloty szlachcianki był niewrażliwy. Ta kiedy
dowiedziała się, że już ktoś inny skradł jego serce postanowiła się okrutnie zemścić
i przebiła sztyletem jego serce. Nie zaznała jednak spokoju ani za życia ani po
śmierci. Co sto lat pokazuje się w okolicy zamkowej góry. Panny, które ją wtedy
spotkają poznają swój przyszły los. Gdy ukazuje się strojnie ubrana oznacza to
dla nich szczęście i dobrą przyszłość, lecz kiedy ukaże się w łachmanach
przyszłość zapowiada się marnie, a młoda żona wyleje wiele łez.
Msza duchów
Było to w czasie kiedy panem na zamku był rycerz lubujący się w polowaniach.
Jeden z jego druhów wyróżniający się wyjątkowo celnym okiem zakochał się z
wzajemnością w pewnej mieszczce. Byli już zaręczeni kiedy w czasie polowania
ranny jeleń zaatakował myśliwych i śmiertelnie ranił zaręczonego młodzieńca.
Młoda mieszczka cierpiała strasznie długie miesiące a kiedy nadszedł adwent
zaczęła codziennie chodzić rano do kościoła, aby modlić się za duszę nieżyjącego
narzeczonego.
Pewnej nocy słysząc dzwony zerwała się i sądząc, że zaspała szybko pobiegła do
kościoła. Jasno oświetlony kościół był pełen ludzi, na przedzie ujrzała dawnego
pana zamku z całą drużyną, a także modlącego się swego narzeczonego. Mszę
odprawiał nieznany jej ksiądz a dzwonki, których używali ministranci nie
wydawały żadnego dźwięku. Kiedy podszedł do niej ministrant z koszyczkiem na
ofiarę zorientowała się, że w pośpiechu nie wzięła ze sobą datków i oszołomiona
widokiem swojego narzeczonego wrzuciła do koszyczka zaręczynowy pierścionek.
Wtedy nagle wszystko zaczęło znikać a przerażona panna pobiegła do domu czując,
że to jej ostatnie chwile na ziemi. Nie tracąc czasu nim umarła opisała szybko
całe zdarzenie.
Jak się okazuje, była ona obecna na mszy duchów, która odbywa się co sto lat w
okresie adwentu. Biorą w niej udział wszystkie chrześcijańskie dusze osób
zmarłych w tym okresie. Ci, którzy znaleźli ją martwą i przeczytali spisaną w
pośpiechu historię szybko przekonali się, że jej opowieść nie była zmyślona.
Potwierdził to pierścionek znaleziony w kościele w koszyczku ofiarnym.
Źródła:
|