ZAMEK W KUROZWĘKACH
LEGENDY
Powstanie i nazwa Kurozwęk
Legenda mówi, że król
Bolesław z szacownymi gośćmi biskupem Wojciechem Sławnikowicem i jego synami
wybrali się na polowanie. Jeden z synów biskupa Sobiebór tak zapędził sie za
jeleniem, że zgubił z oczu towarzyszy. Nawoływania i dęcie w róg nic nie dały i
młodzieniec przeraził się, że przyjdzie mu spędzić noc i może nawet wiele dni w
tej ogromnej puszczy nim się z niej wydostanie.
Jednak w pewnej chwili dosłyszała pianie koguta i podążając za jego głosem
trafił do chatki smolarza. Ten nakarmił go i napoił a następnie odprowadził na
trakt kupiecki.
Kiedy szczęśliwie powrócił na dwór króla ten uradowany, że cała historia tak się
skończyła podarował jego rodzinie tą część puszczy. Młody Sławnikowic wkrótce
się ożenił i osiedlił w pobliżu chatki smolarza. Powstającą w ten sposób osadę
nazwał na cześ koguta, który wybawił go z tarapatów Kurozwęki czyli "Kuro
dźwięki"
Jak Piotr z Kurozwęk nieprzyjaciół przechytrzył
Właściciel
zamku Piotr z Kurozwęk zwany też Piorunem pewnego dnia przechadzając się po
zamkowych murach dostrzegł w lesie nieprzyjacielski zwiad. Zdając sobie sprawę,
że pełne siły nieprzyjaciela muszą być już blisko, więc nie zdoła wezwać żadnego
wsparcia dla niewielkiej zamkowej obsady postanowił spróbować małego fortelu.
Kiedy wrogowie podeszli bliżej rycerz poddał zamek, wskazał nawet gdzie
najeźdźcy mają szukać kosztowności (specjalnie przygotowanej niewielkiej części
swego bogactwa) a następnie ugościł hojnie. Kiedy już zupełnie uśpił ich
czujność na stołach pojawiło się przednie wino... doprawione odurzającymi
ziołami. Rano wrogowie ocknęli sie w lochu a Piotr wraz ze swą drużyną świętował
zwycięstwo. W zamian za uwolnienie więźniów uzyskał gwarancje bezpieczeństwa dla
zamku i swoich ludzi.
Źródła:
|