Strona główna zamku w Złotoryji - kliknij jeśli nie widzisz menu po bokach

ZŁOTORYJA
 LEGENDY


Związane z miastem i okolicą

O kopalniach złota

Około roku 1200, pod rządami księcia Bolesława Wysokiego, kopalnie w Złotoryi dawały najwięcej złota ze wszystkich kopalń dolnośląskich. Pracowało tam wielu ludzi. Gdy książę Henryk Pobożny wyruszył przeciw Tatarom, u boku jego stanął hufiec górników ze Złotoryi. Po bitwie pod Legnicą, w której zginęło wielu z nich zginęło, kopalnie złotoryjskie podupadły, a podźwignęły się dopiero około roku 1352, aby w XV wieku ulec całkowitej likwidacji. Tak brzmią zapisy w kronikach.
Jednak według legend przyczyną upadku śląskich kopalń złota miało być następujące zdarzenie:
Jak wieść niesie - jeździł w owych czasach po Śląsku mnich, który ściągał dziesięcinę. Była to wysoka dziesięcina, a metody jej ściągania nie należały do łagodnych. Dlatego w Mikołajowicach doszło do gwałtownej kłótni między kwestarzem, a miejscowymi górnikami, którzy niezadowoleni z metod mnicha i wysokości dziesięciny, zabili go. Tuż przed tym jak chciwy mnich skonał, jeszcze przed śmiercią przeklął wszystkie kopalnie złota na Śląsku. Podobno od tego momentu nikt nie mógł znaleźć na Śląsku już ani jednej grudki złota i wszystkie kopalnie pozamykano. Nikomu nie udało odwrócić klątwy.

Inna legenda mówi natomiast, że w czasach kiedy w Złotoryi znajdowało się złoto, w mieście mieszkało wielu górników, którzy na wydobywanym złocie niewiele zarabiali. Pewnego dnia jeden z kopaczy odkrył sporą żyłę złota. Nie powiedział o znalezisku żadnemu ze swoich kompanów. Pragnął złota wyłącznie dla siebie. Córka górnika miała iść do komunii. Gdy z powodu wydatków budżet rodzinny opustoszał, górnik postanowił wykopać złoto. Gdy wszyscy koledzy wyjechali na powierzchnię, górnik niepostrzeżenie udał się na miejsce znaleziska. Zdumiał się wielce, gdy nagle powstała przed nim rozpadlina. Skalne ściany, które były pokryte szlachetnym metalem poczęły się mienić i błyszczeć. Górnik zagarniał z wielką chciwością tyle złota, ile mógł wynieść. Dopiero gdy jego kaftan był całkowicie wypchany, zadowolił się zdobyczą. Chciał jak najszybciej znaleźć się na górze. Ale na próżno. Biegł przed siebie i nie mógł odnaleźć wyjścia. Zrozumiał, że zgubił się w podziemnych czeluściach. Rodzina niepokoiła się o jedynego żywiciela. Koledzy z szychty zjechali do szybu, by szukać zaginionego kompana. Wszystkie szyby i chodniki były puste. Po górniku ślad zaginął. Na drugi dzień, u pogrążonej w żalu rodzinie odbyła się komunia. Córka mocno rozpaczała za swym ojcem, który zaginął bez śladu. Od tego czasu, jak głosi legenda, mieszkańcy Złotoryi, co roku w czasie komunii, z głębi ziemi słyszą dziwne nawoływania. Zagubiony górnik błąka się zapewne po starych kopalnianych korytarzach, nie mogąc uspokoić swojej duszy.

Jeszcze inna legenda mówi o mnichu z pobliskiego klasztoru, który podobno kilka wieków temu zginął w tajemniczych okolicznościach w Kopalni "Aurelia". Ponoć do dziś dnia można go usłyszeć, a nawet zobaczyć, błąkającego się po podziemiach złotoryjskich.

Z czasów bardziej współczesnych warto odnotować fakt zasypania zawałami  niektórych chodników pod koniec II wojny światowej - może kryją coś cennego?

Złota Wigilia

Do dnia dzisiejszego w Złotoryi pasterkę poprzedza Złota Wigilia. Od ponad 450 lat przed pójściem do kościoła mieszkańcy zbierają się na Rynku, by wspólnie śpiewać kolędy. Zwyczaj narodził się w 1553 roku, gdy straszliwa zaraza wygubiła mieszkańców Złotoryi. Legenda głosi, że przy życiu pozostało jedynie siedmiu mieszczan. Nie mogąc znieść samotności, w świąteczny wieczór burmistrz wyszedł na Rynek i zaczął śpiewać kolędy. Dołączyli do niego pozostali, którzy ocaleli z zarazy. Od tej pory co roku przed pasterką rozbrzmiewa wspólny śpiew złotoryjan.

Wieża mieszczańska

Wieża zachodnia kościoła pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny była rozbierana i odbudowywana w l. 1620-1621 i 1914-1917. Według legendy w XVII w. odbudowywał ją jeden z mieszczan za grzech cudzołóstwa, dlatego też nazywana jest wieżą mieszczańską. Hełm wieży wieńczy chorągiewka z herbami Złotoryi i Niemiec oraz datą renowacji 1914-1917.

Inna legenda wspomina, że w czasie najazdów husytów w XV w., mieszkańcy miasta schronili się we wnętrzu kościoła. Oblężenie trwało kilka dni. Husyci byli pewni, że mieszkańcy miasta bez wody i pożywienia szybko opuszczą swoje schronienie. Jakież było ich zdziwienie, gdy złotoryjanie rozpoczęli „bombardowanie” husytów (właśnie z wieży zachodniej) gorącymi bułeczkami. Husyci nie wiedzieli, że wewnątrz kościoła znajdował się piec piekarniczy i studnia i w związku z tym jeszcze długo mogli czekać na poddanie się mieszkańców miasta. Dlatego, też zdeprymowani odstąpili od oblężenia.

 

Źródła: www.bankier.pl , www.naszesudety.pl , walbrzych.naszemiasto.pl , www.cit.zlotoryja.pl