Strona główna zamku - kliknij jeśli nie widzisz menu bocznych

ZAMEK KRZYŻACKI W TORUNIU
LEGENDY


 

O KUCHARZU JODADANIE

W lutym 1454 roku na zamku krzyżackim odbywała się uczta na cześć dostojnych gości przybyłych na zamek. Tymczasem pod zamkowym murem zbierali się toruńscy mieszczanie przygotowujący się do zdobycia i zniszczenia zamku, gdyż już od dawna mieli dość krzyżackiego panowania. Krzyżacy juz od kilkudziesięciu lat ograniczali przywileje miasta i przejmowali kontrolę nad wiślanym handlem.
Zaprzyjaźniony z mieszkańcami miasta zamkowy kucharz Jordan czekał, aż biesiadujący rycerze uracza się miodem i winem z zamkowych piwnic, by dać toruńskim mieszczanom znak do ataku na znienawidzony zamek. Stanął więc na zamkowej wieży ze swą nieodłączną chochlą. Gdy nastała odpowiednia chwila dał nią umówiony znak i mieszczanie przystąpili do szturmowania zamkowych murów.
 Kucharz ciekawy był jaki będzie efekt ataku, stał więc dłuższą chwilę na zamkowej wieży obserwując przebieg walk. Zaskoczeni Krzyżacy nie byli przygotowani do obrony. Tymczasem atakujący mieszczanie szybko pokonali zamkowe fosy i mury. W pierwszej kolejności postanowili jednak wysadzić w powietrze zamkową wieżę. Szybko założono i podpalono lont. Niestety Jordan nie zdążył zbiec z wysokiej wieży. Wybuch zastał go w połowie drogi. Siła wybuchu była tak wielka, że kucharz wyleciał wysoko w powietrze. Długo szybował, aż wylądował na jednej z toruńskich bram - na Bramie Chełmińskiej.
Blady ze strachu siedział na bramie tak długo, aż walki ustały i mieszczanie szczęśliwi z odniesionego zwycięstwa wracali do swych domów. Wśród okrzyków radości zdjęto Jordana z bramy, a szczęśliwi torunianie postanowili w szczególny sposób wynagrodzić dzielnego kucharza.
Na bramie, na której wylądował, zawieszono tabliczkę przedstawiającą Jordana z chochlą w ręku, przypominającą o wyczynie kuchcika. Wisiała tam przez wiele lat. Obecnie można ją oglądać w toruńskim muzeum mieszczącym się w ratuszu.

O GRZECHU KRZYŻAKA (O KRZYWEJ WIEŻY)

W toruńskim zamku mieszkało 12 Krzyżakow. Wśród nich jeden był człowiekiem szczególnie urodziwym. Spacerując po Toruniu spotkał równie urodziwą toruniankę i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Zupełnie zapomniał o tym, że był nie tylko rycerzem, ale także zakonnikiem.
Często spotykał się z piękną mieszczką wieczorami w staromiejskich zaułkach. Pewnego razu zostali zauważeni przez mieszkańców miasta i wieść o ich romansie rozniosła się szeroko. Dowiedzieli się o tym zarówno członkowie Rady Miejskiej, jak i krzyżacki komtur. Długo zastanawiano się, jaką karę wymierzyć nieszczęsnym kochankom i kto ponosi większą winę za to, co się stało. W końcu uznano, że wina jest równorzędna, a ich spotkania niegodne są wzorowej obywatelki miasta, a tym bardziej rycerza-zakonnika.
Sąd toruński skazał więc dziewczynę na 25 batów wymierzonych przy Bramie św. Jakuba na Nowym Mieście. Decyzja w sprawie kary dla zakochanego Krzyżaka należała do komtura. Ten zaś nakazał nieszczęśnikowi wybudowanie wieży obronnej, która byłaby odchylona tak od pionu, jak jego życie odchylone było od reguły zakonnej. Rycerz wybudował więc Krzywą Wieżę, odchyloną od pionu o 1,4 m, którą oglądać możemy po dzień dzisiejszy i która przypomina o niegodnym występku rycerza.
Toruńska Krzywa Wieża jest więc symbolem grzechu. Jest jednak także miejscem, gdzie sprawdzić można swoją niewinność.
Stojąc pod wieżą z plecami przypartymi do pochyłego muru, dotykając piętami jego cegieł i wyciągając przed siebie obie ręce sprawdzamy swe sumienie. Jeżeli uda nam się przez dłuższą chwilę wytrzymać w takiej pozycji, oznacza to, że jesteśmy bez grzechu, jeżeli nie, to znaczy, że na naszym sumieniu ciążą jakieś przewinienia...

 

 

Legendy zaczerpnięte z: http://www.monika_rozycka.republika.pl/ ale znajdziecie je również na wielu innych stronach i w opracowaniach książkowych.