ZAMEK OGRODZIENIEC
-
Podzamcze
LEGENDY
O czarnym psie
Legendy mówią, a obecni mieszkańcy potwierdzają, że na zamku nocami pojawia się ogromny czarny pies pobrzękujący długim na trzy metry łańcuchem. Starsi mieszkańcy opowiadają, że nocą żaden koń nie ośmielił się przejść przez zamkową bramę, choć na zamkowym dziedzińcu nigdy nie brakowało soczystej trawy. O swoim spotkaniu z ogromnym czarnym psem w latach 60-tych, opowiadają do dziś dwaj rolnicy, którzy nocą w przeddzień odpustu w Gieble chcieli wygnać krowy na pastwiska aby rano móc od razu do Giebła sie wybrać. Nie tak dawno temu pewien młodzieniec, który nie chciał wierzyć opowieściom miejscowych nestorów, postanowił zanocować na zamkowym dziedzińcu. Jak później ze skruchą wyznał, w środku nocy najpierw usłyszał pobrzękiwania łańcucha a następnie usłyszał za plecami powarkiwanie. I choć księżyc był w pełni, kiedy sie odwrócił niczego nie zobaczył, jednak dźwięk nie ustawał. Wystraszony biegł przed siebie co sił w nogach czując na karku trupiolodowaty oddech, aż dotarł do stawu. Kiedy wskoczył do wody przed nim ukazała się ogromny psi łeb. Na szczęście letnie noce nie są długie. W dali zapiał kur a czarny pies wyskoczył z wody i pognał do zamku.
Korzenie tej legendy sięgają
XVII wieku, kiedy to Mikołaj Firlej sprzedał zamek Stanisławowi Warszyckiemu.
Miłośnicy historii zapewne dobrze znają barwne dzieje tego patrioty, który w
czasie Potopu Szwedzkiego stał u boku Jana Kazimierza, bronił między innymi
Częstochowy i gościł najznamienitszych dygnitarzy polskich. Co więcej był też
świetnym gospodarzem, który dbał o rozwój rzemiosła i rękodzieła na swych
ziemiach.
Jednak wśród peanów na cześć Warszyckiego pojawiają tu i ówdzie
opowieści o jego okrucieństwie. Uwielbiał ponoć tortury i folgował sobie w ich
stosowaniu pod błahymi nawet pretekstami, szczególnie okrutny miał być wobec
swych kolejnych żon, z których jedną chłostał na oczach poddanych, drugą miał
zamurować żywcem i wysadzić tą część zamku. Według opowieści przekazywanych z
pokolenia na pokolenie Warszycki jeszcze za życia został porwany przez diabła do
piekła i stamtąd nocami powraca na zamek pilnować swoich skarbów ukrytych przed
wszystkimi. Skarby te miały stanowić posag jego córki jednak, choć strasznie
bogaty, Warszycki nie dał córce nawet talara.
O dwóch braciach
Swego czasu zamkiem władało dwóch braci. Obaj odznaczali się niezwykłą łatwością w realizacji swych pomysłów i zamierzeń, toteż szybko się bogacili. wraz ze wzrostem bogactwa bracia stawali sie coraz bardziej chciwi i w dążeniu do pomnażania bogactw niejednego człeka skrzywdzili. Obaj bracia zmarli równocześnie. Pozostawili jednak testament, w którym miast rozporządzić swym majątkiem, zostawili instrukcje nakazującą pochowanie ich na zamkowym dziedzińcu i wystawienie straży, która będzie ich nagrobków pilnować we dnie i w nocy. Słuszne to było posunięcie, bo już pierwszej nocy duchy skrzywdzonych przez nich ludzi zaczęły nawiedzać ich groby, nie dając im spocząć w spokoju. Wartownicy miecze musieli w wodzie święconej zanurzać by zjawy odpędzać. Niektórzy mówią, że do dnia dzisiejszego duchy rycerzy nocami walczą ze zjawami skrzywdzonych przez braci.
O pięknej Olimpii
Stanisław Boner miał córkę niezwykłej urody,
Olimpię. Niejeden z okolicznych rycerzy chciałby ją pojąć za żonę, lecz Olimpia
oddała swe serce młodziutkiemu, również zakochanego w niej bez pamięci
rycerzowi - Stanisławowi Kmicie. Jednak ojciec nawet nie chciał słyszeć o tej
miłości, gdyż młody Kmita był katolikiem a Boner zażartym zwolennikiem
protestantyzmu. W tym czasie wybuchła wojna. Młody rycerz wyruszając na nią
obiecał ukochanej, że będzie do niej pisał. Dowiedział się o tym Seweryn i
przechwytywał wszystkie listy do i od córki. Młody rycerz nie rozumiejąc co sie
dzieje po powrocie wysłał do ukochanej giermka z listem sam oczekując na
odpowiedź na wysokiej i stromej skale. Jednak i ten list trafił w ręce ojca,
który aby skończyć wreszcie tą historię przekazał list niby od Olimpii, w którym
ta informuje, iż widząc beznadziejność ich miłości i upór ojca, oddaje rękę komu
innemu. Kmita otrzymawszy list, w przypływie rozpaczy rzucił się w przepaść w
zbroi i na koniu.
Po tym wydarzeniu Boner wywiózł córkę z Babic do swego drugiego zamku w Ogrodzieńcu.
Olimpia jednak dowiedziała się w końcu o podstępie ojca i tragicznej śmierci ukochanego.
Z rozpaczy wyskoczyła z górnego okna południowej wieży. Od tego czasu nocami na
zamku można ujrzeć ją spacerującą w białej sukni po blankach.
O zamkowej studni
Dawno, dawno temu na zamku ogrodzienieckim odbywał służbę wojskową Anzelm z Józefowa. W domu zostawił swoją piękną, młodą żonę. Po dwóch latach służby zwrócił się do Seweryna Bonera, by ten pozwolił mu wrócić do rodzinnego Józefowa. Ten zgodził się chętnie lecz pod warunkiem, że najpierw Anzelm wykopie studnię na zamkowym dziedzińcu. Pełen zapału wojak wziął się do drążenia skały lecz mijały dni, miesiące a w końcu lata a wody w studni nie widać. Tymczasem jego zonę uprowadzono i zrobiono z niej nałożnicę. Po wielu latach Anzelm ujrzał w końcu w studni lustro wody, jednak był już zniedołężniałym starcem. Boner zgodnie z obietnicą zwolnił go z żołnierskiego obowiązku i pozwolił wrócić do domu. Jednak Anzelm był tak wyczerpany, że po wydostaniu się na powierzchnię jego serce nie wytrzymało i zmarł. W tej samej chwili woda w studni zniknęła i już nigdy więcej sie nie pokazała. Mówi się że Anzelm zabrał ją ze sobą do grobu.
O żelaznych drzwiach
Piękna i młoda żona Seweryna Bonera, krakowskiego bankiera i żupnika,
będącego również właścicielem Ogrodzieńca, w czasie nieobecności na zamku
małżonka umilała sobie czas flirtując z młodymi żołnierzami.
Pewnego razu, przed powrotem męża, udała się do kaplicy zamkowej, modlić się by
jej igraszki nie wyszły na jaw. Nagle zerwał się straszliwy wiatr i drzwi do kaplicy raptownie się
zatrzasnęły.
zarówno służba jak i sam Seweryn przetrząsnęli cały cały zamek nigdzie nie mogąc
jej znaleźć. W końcu jedynym miejscem, w którym nie szukano została
kaplica zamkowa. Jednak drzwi kaplicy nie dały sie otworzyć. Na rozkaz Seweryna
wyważono je i wtedy oczom wszystkich ukazała się żona Seweryna leżąca martwa na schodach.
Kiedy Boner po pogrzebie wyjechał na zamek napadli zbójcy. Spłoszeni przez służbę
nie zdołali się dostać do skarbów jedynie ratując się ucieczką zabrali leżące
nadal na dziedzińcu drzwi. Zanieśli drzwi do swej siedziby w Okienniku Dużym Skarżyckim i umieścili
w skale. Odtąd zamykały wejście do ich kryjówki. Obecnie te legendarne drzwi
znajdują się w kościele ogrodzienieckim i zamykają zakrystię.
Na podstawie: duchypolskie.ovh.org, www.zamek-ogrodzieniec.pl, www.bajkowyzakatek.eu, zamczyska.blog.onet.pl, zamki.res.pl oraz zbiór legend dla dzieci "Czarny Pies i reszta ferajny. Zbiór legend ogrodzienieckich"