ZAMEK MUSZYNA
LEGENDY
ZWIĄZANE Z ZAMKIEM
O Królu Muskacie
Kiedyś tymi stronami
uciekał król Muskata, otoczony rycerzami tak wysokiego wzrostu, że stojąc na
przeciwległych szczytach gór, mogli sobie podawać ręce. Rycerze ci mówili biegle
po łacinie.
Królowi przypadła okolica
tak do gustu, że postanowił się tu zatrzymać. Zbudował sobie zamek i założył
miasto, które otoczył murem. Dał mu nazwę od swego imienia Muskata – Muszyna.
O skarbach i zaklętym wojsku
W zapad
łych czeluściach zamkowych lochów znajdują się skarby niezmierne, ukryte tam przez muszyńskich starostów, bogatych mieszczan i kupców przed wrogiem, który ciągnął na Rzeczpospolitą z wielkim orężem. Majętności tych pilnuje dwoje skamieniałych dzieci: chłopiec i dziewczynka. Może to dzieci któregoś starosty? Chłopiec ma na palcu pierścień szczerozłoty z brylantem, dziewczynka sznur paciorków z prawdziwych pereł.Tyle legenda. Jednak w czasie prac wykopaliskowych w 1973 roku nie znaleziono ani lochów, ani skarbów. No có
ż, w legendy się wierzy lub nie, opowiada lub słucha, a nie konfrontuje z rzeczywistością.Uważni czytelnicy znajdą jednak tę samą legendę wśród opowieści o innym zamku. Którym? Rabsztyn
O studni na muszyńskim zamku
Było to po najeździe Węgrów
na Muszynę ( 1474? ), kiedy to biskup krakowski kazał odbudować zamek po
pożarze. Martwił się pan starosta, a z nim burmistrz i wójt, gdzie będzie woda
dla zamkowych. Jak tu z rzek wodę na górę nosić ? Starosta, burmistrz i pleban
uradzili, że trzeba studnię kopać. Kto jednak temu podoła i studnie na skale
wybierze ? Kiedy rozglądano się za studnikiem, który by zadania się podjął,
dobry los sam przywiódł rozwiązanie.
W niedalekim Sabinowie
harniki zbója pojmali. Nie wiedzieli czyj to zbój, ani jak się nazywa. Okazało
się, że był hardy, chytry, fałszywy i jak niedźwiedź mocarny. Dał się pojmać
przez dziewczynę. Został przywieziony na muszyński zamek i wtrącony do lochów.
Czekał na śmierć. Ale ksiądz wstawił się za nim do wójta, aby oszczędzić mu
żywota i do pracy zagonić. „Niechaj studnię na zamku kopie i ona za więzienie mu
służyć będzie. Jak do wody się dokopie, złoży przyrzeczenie iż zbójować nie
będzie, to z życiem odejdzie jako woda.” Jak postanowiono – tak zrobiono. Robota
nie szła szybko, bo skała twarda, a do wody daleko. Pomagali zbójowi dwaj
mularze. Zbój kopał dzień i noc. Spał na dnie studni na desce lub płachcie. Jadł
co mu na powrozie spuścili. Tak minął miesiąc. Kiedy i drugi miesiąc miał się ku
końcowi, patrzy zbój w górę , a tu po powrozie na dół sunie piękna panna.
Stanęła naprzeciw niego i śmieje się! – Kto ty – pyta zbój. – Jam ci jest
studnica! Nie wiesz, że każda studnia i każde źródło ma swojego ducha, co go
pilnuje? – A ty tu po co? – pyta zbój. – Nie martw się!. Pan Bóg dobry grzechy
ci odpuści. Jutro wody się dokopiesz. Ale uważaj! Woda będzie wielka. Kiedy ją
zobaczysz do wiadra skacz, za powrozy szarp, aby cię zaraz wyciągnęli. Inaczej
się utopisz! Muszyna ma szczęście! Tyle tu dobrej, kwaśnej wody. Ta woda
splendor i chwałę miastu przyniesie. Powiedziała i nagle znikła. Długo myślał
zbój, sen to czy prawda... Nazajutrz ledwo kopać zaczął buchnęła woda. Cudem
udało się zbója wyciągnąć. A w studni woda bulgotała, dudniła. Niedługo pojawił
się wójt i starosta. Wyciągali wodę i próbowali. Dobra była. Długo studnia
służyła panu staroście i jego ludziom.
A kiedy zamek zaczął się
walić, austriacki zaborca kazał studnię kamieniami zasypać, aby się w niej nikt
nie utopił. I dziś nie wiadomo gdzie na Baszcie była studnia, a była na pewno.
O skarbach z Baszty
W dzień Św. Trójcy o samej
południowej godzinie, gdy odprawiana jest suma, otwierają się piwnice zamkowe i
widać tam skarby niezmierne. Kto ma odwagę wejść, może nabrać złota ile dusza
zapragnie, ale spieszyć się musi, bo jak tylko odezwą się dzwony kościelne na
podniesienie, drzwi żelazne zatrzaskują się z hałasem i odgradzają drogę od
świata.
Raz zapędziła się tam
kobieta z dzieckiem na ręku. Nuż zagarniać i złoto gdzie się dało. Aby zaś jej
dziecko nie przeszkadzało, położyła je obok na ziemi. Wtem odezwały się dzwony
na podniesienie. Ledwie zdołała kobieta skoczyć ku drzwiom, gdy w oka mgnieniu
zatrzasnęły się za nią. Wtedy się opamiętała, ale dziecko zostało przy skarbach.
Daremne były płacze i lamenty. Rozpaczała laboga, aż się ludzie zbiegli i
poradzili jej iść do księdza. Ksiądz kazał czekać i modlić się aż do roku. Kiedy
po roku znowu w dzień Św. Trójcy na zamek pobiegła, zobaczyła drzwi otwarte, a
na skarbach siedziało jej dziecko, żywe z czerwonym jabłuszkiem w ręku.
OKOLICE MUSZYNY
Baśń o mądrym bacy z gór i czarownicach
Dawno temu, muszyńscy
ludzie opowiadali, że tacy co książki czytają znają się na czarach i ludzi nimi
trapią. W górach żył baca co czytać i pisać umiał, a ludziom krzywdy nie robił.
Czytał on książki o różnych chorobach i lekach na różne boleści, ale też i takie
o jakich rozprawiali ludzie, o czarach i zaklęciach. Bartłomiej, stary baca tak
opowiadał o tych książkach: „Widzi dobry człowiek kija, to podniesie, da kalece
niech w chodzeniu się podeprze, niech nie trudzi się za wiele. A zły człowiek chyci kija, aby miał czym bliźnich ubijać. Skryje se go za plecami i znienacka
ludzi pierze”... Baca był dobrym człowiekiem. Źle nikomu nie życzył, tylko
ludziom pomagał.
Muszyńskie baby, gdy
zeszły się nad rzeką kijami bijąc pościel i ubrania rozprawiali, jak to baca
księgi trzyma zamknięte w dużej skrzyni. W tych księgach podobno czary są
spisane i zaklęcia czarnoksięskie. Kto te księgi przeczyta, wszystkiemu zaradzi.
Czarci z piekieł przylecą i będą mu służyć jak parobcy. Są w Muszynie
czarownice, które te księgi czytały : Czarna Ula ze Złockiego, ruda Jewka z
Jastrzębika, chciwa Magda z Leluchowa, ślepa Nastka z Zakościoła, krzywa Stefcia
z Zazamczyska, z Wapiennego stara Hancia. Są i chłopy płanetniki z Zakościoła, z
Zaulicy, z Zazamczyska i z Folwarku. Tak gadały kumy sobie, a nasz baca,
posądzony o czary, miał być na Ćwierciach skazany.
A było to tak :
W Muszynie nastał
proboszcz, a nazywali go Szyszką. Głosił on kazania jakoby w Muszynie byli
ludzie co się ze złymi mocami zadają. Mówił iż trzeba z nimi zrobić porządek.
Razem z Radą Miasta postanowili rozprawić się z czarownicami, płanetnikami,
wróżami, wróżkami, i wszelkimi odmieńcami. Kto się od razu nie przyznał, był
bity i przypalany żywcem.
Wtedy sądy uchwalały takie
kary: śmierć w ogniu, śmierć w Popradzie, śmierć na haku, ścięcie głowy lub w
lochach rozdzieranie kołem. Gdy ksiądz dowiedział się, że Bartłomiej czarami się
zajmuje, kazał zwołać radnych do Ratusza. Wyrok brzmiał : w ogniu spalić. Próżno
burmistrz i rada wstawiała się za bacą, że Bartłomiej niewinny, że leczył
chorych, że człek dobry i robaka by nie skrzywdził. Nawet starosta muszyński
wstawił się za nieborakiem. Zmienili zdanie, gdy usłyszeli, że zbóje wielką kupą
najadą Muszynę spalą i złupią wszystko co się da, gdyż Bartłomiej leczył
wszystkich nawet zbóje skaleczone. Wyszedł wolno baca z sądu i od tego czasu
jeszcze sporo ludzi wyleczył przez wiele lat ...
Legenda o Czarnym Wirze
W Popradzie największa głębia to „Czarny Wir”. Jak głosi legenda, właśnie tu kupiec Amadej rozbił się na skałach, płynąc z transportem wina i tajemniczą beczką dukatów. Chytry kupiec chciał ukryć dukaty, dlatego płynął nocą. Jednakże panna wodna osłabiła jego czujność i spowodowała katastrofę. Popękały beczki i rozsypały się jak złoty deszcz. Legenda głosi, że Amadej co rok wraca pod skałę, jęczy i w blasku księżyca szuka swoich dukatów. Sięga dna rękami i wyrzuca zdobycz na brzeg. Niestety są to tylko kamienie. Przez całe wieki wybrał olbrzymią głębię, zwaną „Czarnym Wirem”.
Źródła:
www:
http://www.almanachmuszyny.pl/
http://mojamuszyna.republika.pl/
Literatura:
Kmietowicz F.: Opowieści zbójeckie. Towarzystwo
Miłośników Ziemi Muszyńskiej. Muszyna 1995.
Kmietowicz F.: Legendy ziemi
muszyńskiej. Muszyna 1999, PHU REMAR.
Karczmarzewaki A.: Podania i
legendy z terenu Małopolski południowo- wschodniej. Rzeszów 1981.