ZAMEK W KRUSZWICY
LEGENDY
O królu Popielu
Przed wiekami we wznoszącym sie nad wodami Gopła kruszwickim zamku panował zły i okrutny król Popiel.
Jego piękna żona - Niemka Gerda - okrutniejsza jeszcze od niego podjudzała go do
najokrutniejszych czynów wymyślając coraz to nowe udręki dla ludu. Popiel ubóstwiał ją do tego stopnia, że zupełnie przestał liczyć się radą starszych, w której zasiadali również jego
stryjowie. To wszystko było jednak mało Gerdzie, gdyż obawiała się, że stryjowie mogą im jeszcze kiedyś zagrozić lub uniemożliwić sukcesje jej synom.
Postanowiła więc rozwiązać ten problem. Jak zwabiła ich do zamku różne wersje
legendy przedstawiają różne wersje, dość, że zaproszonych ugoszczono przednio.
Miód lał się strumieniami a kiedy gościom miód uderzył do głowy, odprawiwszy
sługi sama podała do stołu nowy dzban przedniego miodu doprawionego trucizną.
Co było potem różnie powiadają. Jedni, że ciała stryjów do Gopła wrzucono a bliskim powiedziano,
że utonęli w czasie burzy w drodze do domu, inni, że stryjowie słuszną karę
ponieśli za zdradę,
jaką uknuli a ich ciała porzucono w ukryciu, gdyż na pochówek nie zasłużyli.
Jak by nie było w okolicach zamku, czy to przez porzucone trupy, czy też w wyniku klątwy
rzuconej przez umierających, myszy się zalęgły w ilości niespotykanej i zamek zaatakowały.
Popiel wraz z rodziną w panice na wyspę popłynął i w więzy sie zamknął, jednak dla myszy
wieża przeszkodą nie była i Popiela wraz z małżonka i dziećmi zjadły.
Odtąd wieżę Mysią nazwano.
O Piaście Kołodzieju
Legenda ta ma niejedną wersję jednak
wszystkie podają zgodnie, że rzecz sie działa za panowania w Kruszwicy złego
króla Popiela. Do Kruszwicy przybyło dwóch wędrowców. Znużeni podróżą zapukali
do zamkowych bram lecz świętujący postrzyżyny swego syn Popiel miast ugościć
wędrowców kazała pogonić ich spod bram. Zmęczonych podróżnych ugościł jednak
mieszkający na podgrodziu ubogi kołodziej, u którego również tego dnia wypadły
postrzyżyny syna. Piast było mu na imię a jego żonie Rzepicha. Piast
niespodziewanych gości poprosił o obcięcie włosów dziecku. Jako, ze odmówić nie
wypadało, więc podróżni obcięli chłopcu włosy, nadali mu imię Ziemowit i
pobłogosławili dziecku i domowi, gdyż nie mieli ze sobą żadnych podarków. Rano
opuścili Kruszwicę i udali sie w dalszą drogę.
Nazajutrz, bądź też wkrótce - legendy różnie podają - kmieciowie mając dość
okrutnego Popiela zebrali się by ruszyć na króla. Jako, ze chata Popiela stała
niedaleko wielu się tu zatrzymywało, by w końcu właściwie u niego zbierać się do
natarcia. Piast gościł wszystkich, lecz z obawy, że wkrótce zbraknie mu jadła
dla takiej liczby gości posłał Rzepichę do spiżarni by zorientowała się jak
stoją z zapasami. Ku jej ogromnemu zdziwieniu w spiżarni nic nie ubyło od chwili
kiedy niespodziewani dwaj wędrowcy zawitali do ich chaty. Kiedy inni kmiecie się
o tym dowiedzieli uznali, że to Piast powinien zostać ich władcą, gdyż sprzyjają mu bogowie.
I tak po obaleniu Popiela Piast został władcą Polan a następnie jego syn
Ziemowit. Prawnuk zaś Ziemowita - Mieszko I trwale zapisał się na kartach naszej
historii.
O Białej Pani
Nad Gopłem przed wiekami żył sobie ubogi
chłop Tryszcz z żoną Malwiną. Nie wiele mieli ale pracą własnych rąk na
codzienne jadło zapracowali, on łowiąc ryby, uprawiając niewielkie poletko,
zbierając grzyby, ona tkając, przędąc i inne kobiece prace wykonując. Choć
bogactw nie mieli szczęśliwie i spokojnie żyli. Pewnego dnia Tryszcz na
jezioro wypłynął ryby łowić a tu pogoda gwałtownie się zmieniła. Malwina
pierwsza ujrzawszy, że niego ze wschodu się zaciąga krzyczała by szybko wrócił.
Jednak huragan zerwał się tak nagle, że Tryszcz z całych sił wiosłując do brzegu
dopłynąć nie mógł. Wtem z nieba piorun w jezioro uderzył i na środku wyspa się
ukazała a na niej biała Pani, która Tryszczowi rzekła, że kościół zbudować wraz
z innymi okolicznymi mieszkańcami musi a wtedy ona dobrych ludzi, którzy modlić
się tu będą w opiece swej będzie miała. Kiedy obiecał spełnić tą prośbę huragan
ustąpił a Tryszcz do domu bezpiecznie powrócił. Wkrótce też z pomocą sąsiadów
bliższych i dalszych kościół na wyspie wybudował, a słowa Białej Pani spełniły i
każdy kto przyszedł z pokorną prośbą otrzymał co było mu niezbędne. Pewnego
dnia jednak pojawił się na wyspie hulaka Szymon-Tomasz, który nie zamierzał o
nic prosić, gdyż złość i gniew przemawiały przez niego, kiedy wszystkim
opowiadał, że Biała Pani jest okrutna bo on i jego rodzina biedę klepią. Niewiadomo
skąd odezwał się wtedy głos, że powinien o przebaczenie prosić za takie
bluźnierstwa. Ten jednak nie chciał tego zrobić. Wtedy błyskawice rozdarły niebo
a kościół wraz z wyspą zapadł się w wodzie.
Do dziś wielu okolicznych mieszkańców twierdzi, że Biała Pani nadal czeka, że
ludzie poprawią swoje postępowanie i będą tak dobrzy i życzliwi jak Trzyszcz i
Malwina a wtedy wyspa z kościołem powróci na swoje miejsce a Biała Pani otoczy
ich opieką.
O podziemnym przejściu
Działo się to w końcu XI w. kiedy to
Kruszwica była potężnym grodem, leżącym na uczęszczanym szlaku handlowym.
Mieszkańców i wędrownych kupców strzegła dobrze wyszkolona drużyna rycerska pod
wodzą Zbigniewa syna króla Władysława Hermana.
Wraz z jedną kupiecką karawaną do grodu przybyła grupa trubadurów. Wśród nich
uwagę zwracała piękna córka żonglera Elwira. Jej uroda tak oczarowała Zbigniewa,
że ten cała grupę ugościł na zamku i odtąd biesiadom i hulankom nie było końca.
Wkrótce dowiedział sie o tym król i przybył do zamku by przekonać się naocznie
co się tu wyprawia. To co ujrzał wywołało jego wielki gniew. Rycerze zabawiali
się, grodu nikt nie bronił, bieżące naprawy wałów zostały zaniedbane. Nie dość
tego Zbigniew miast pokajać się i o przebaczenie prosić wypowiedział ojcu
posłuszeństwo. Ten zaś natychmiast ruszył do Gniezna po swoje hufce i wrócił pod
Kruszwicę porządek przywrócić. Szybko pokonał rozochoconą drużynę syna i zdobył
zamek. Zbigniew wraz z ukochaną i kilkoma najwierniejszymi rycerzami przed
gniewem ojca ukrył się w podziemnym tunelu prowadzącym na Ostrów Rzępowski.
Złość króla była jednak tak wielka, że widząc uciekającego syna rzucił za nim
klątwę. Przejście natychmiast zawaliło się grzebiąc pod stertami gruzu
uciekających.
Wody jeziora w tym miejscu do dziś inną barwę przybierają a w czasie burzy, gdy
pioruny w wodę biją słychać ponoć jęki pogrzebanych.
na podstawie:
www.dziedzictwo.ekai.pl ,
kruszwica.com
|