Zamki polskie

Zamki polskie - Zamek w Chęcinach: historia, architektura, lokalizacja, zdjęcia

ZAMEK W CHĘCINACH
LEGENDY


O królowej Bonie

Miejscowa legenda, przypisuje założenie zamku - wbrew prawdzie historycznej - królowej Bonie. Prawdą natomiast jest to, że w zamku Chęcińskim przechowywano pod strażą Włocha Brancaccia jej skarby. Po śmierci męża, Zygmunta l, królowa mieszkała tu przez pewien czas, oczekując zezwolenia od Zygmunta Augusta na wyjazd do Włoch. Król wielokrotnie słał senatorów, siostry i posłów do królowej matki, aby nie robiła im wstydu przed obcymi narodami i nie opuszczała Polski, sprawiając wrażenie, że od dzieci własnych uciekać musi. Ale Bona ubłagać się nie dała i w 1554 roku, po trzydziestu ośmiu latach pobytu w Polsce, wyjechała, zabierając wiele złotych i srebrnych precjozów.
Wedle legendy pewnego letniego popołudnia, przed zachodem słońca, załadowano ciężkie, okute wozy i ogromne skrzynie z nieprzebranym bogactwem wyjechały z Chęcin. Podróż nie trwała długo. Podczas przejazdu przez rzekę Nidę, królewski skarb runął do wody, gdyż słaby drewniany most nie wy trzymał obciążenia (przypadek ten tłumaczy nazwę pobliskiej wsi — Mosty). Królowa Bona wysłała do zamku posłańca z prośbą o pomoc i ratunek. Załoga zamku nie wpuściła jednak chłopca na dziedziniec, bo liczono na to, że choć mała część majątku pozostanie w Polsce.
Skarby zatem zatonęły - i dziś nikt naprawdę nie wie, co się z nimi stało. Kiedy będziecie w Mostach, spójrzcie w nurt Nidy. Czasem, kiedy świeci słońce, w jego promieniach widać złote refleksy.
Może skarb królowej Bony do dziś leży głęboko na dnie i ukazuje się tym, którzy wierzą w legendy?

O królowej Bonie, Dworzaninie i Skibach

Było to dawno dawno temu, kiedy gościem na zamku w Chęcinach miała być królowa Bona. Zanim dotarła do zamku miała pewne problemy podczas podróży. Gdy orszak królowej dojeżdżał już do Chęcin, konie ciągnące powóz królowej spłoszyły się i pomknęły przed siebie. Niemal wszyscy dworzanie potracili głowy, przekonani, że za chwilę wydarzy się tragedia. Tylko jeden z nich tak pogonił swego konia, że dogonił powóz królowej i uspokoił jej konie. Był to cud prawdziwy.
W dowód wdzięczności postanowiła królowa wynagrodzić dworzanina. A cóż go mogło bardziej ucieszyć niż ziemia ...
Królowa, nie w ciemię bita, postanowiła, że dworzanin dostanie tyle ziemi ile jej zaorze jedną skibą pługa, orząc od świtu do zmierzchu. Nie wątpiła, że cena za pomoc nie będzie zbyt wysoka.
Ale nie wiedziała, że dzielny dworzanin był bystrym człekiem i swój rozum miał. Tak orał ziemię, że jedną skibą zrobił koło. Upomniał się o to co było w środku koła. A było tej ziemi tyle, że powstał na niej nie lada majątek. Od historii z oraniem jedną skibą nazwano go Skiby.

Zjawy

Raczej przestroga niż legenda:

Gdy północ wybije, a księżyc zawiśnie ponad zamkowymi wieżami, jakieś cienie przesuwają się po murach.

Królowa Bona

Wedle legendy zrozpaczona utratą majątku Bona od wieków bezskutecznie poszukuje w ruinach resztek swych skarbów. Kiedy znika duch królowej — słychać oddalający się w stronę wschodu stukot jej karety.

Wojewodzianka Kmitówna

Nie tylko zjawa królowej straszy w zamku. Niekiedy podczas ciemnej nocy błyska światło na wieży Chęcińskiej warowni, a po chwili, jakby w odpowiedzi, podobny ognik jaśnieje na zamkowych murach w Mokrsku nad Nidą. Czyżby wojewodzianka Kmitówna odpowiadała umówionym znakiem swemu kochankowi?

Odgłosy końskich kopyt

Różni ludzie, o różnych porach dnia i nocy spacerując w okolicach chęcińskich ruin słyszą tętent konia. Odwracają się i ... nic nie widać, ani śladu konia. Nikomu jeszcze nie udało się dostrzec konia, mimo, że byli tacy, co nań czatowali. Zaczaić się należy na ścieżce wiodącej do zamku od strony Chęcin, a droga jest stroma i aż dziwne, że koń mógłby tamtędy galopować, ale to tam właśnie słychać tajemniczy odgłos końskich kopyt.
Wszystkim chętnym ... powodzenia!
Jedna z legend mówi, że to wysłany przez Bonę do zamku posłaniec z prośbą o pomoc i ratunek, kiedy wozy z jej majątkiem wpadły do rzeki. Jak wiemy z wyżej przytoczonej legendy załoga zamku nie wpuściła jednak chłopca na dziedziniec i ten do dziś krąży w okolicy zamku prosząc o pomoc.

Podziemne tajemnice

W dolnej, zachodniej części zamku w Chęcinach znajdowała się bardzo głęboka, kilkudziesięciometrowa studnia, budowana przez wiele lat, a sięgająca poniżej poziomu górnego rynku. Miejscowi mieszkańcy utrzymują, że wpuszczona niegdyś do niej kaczka — wypłynęła w studni na rynku. To opowiadanie zawiera ziarenko prawdy: Góra Zamkowa zbudowana jest bowiem z wapieni dewońskich, w których występują zjawiska krasowe. Może więc znajdują się w niej podziemne korytarze, kominy lub studnie wypełnione wodą? Ludzie opowiadają też o podziemnym korytarzu wykutym w górze, który miał dawniej łączyć kaplicę Fotygów w kościele parafialnym z zamkiem.

O angielskim lordzie

Mieszkańcom Chęcin znane jest i takie opowiadanie, że pewien lord angielski, wyczytawszy gdzieś o mieście marmurowym, wybrał się do Polski, aby ten gród zobaczyć. Oczyma wyobraźni widział pałace Wenecji i katedry Włoch, zaczarowane miasto wspaniałych budowli, posągów i rzeźbionych kolumn. Po długiej podróży dotarł wreszcie pociągiem do Kielc, a stąd dorożką do Chęcin. Ogromne było zdumienie i zagniewanie syna Albionu, gdy wysiadł z trzęsącego się landa na rynku w Chęcinach i dowiedział się, że jest u celu podróży. Że to miasteczko, w którym się znalazł, całe zbudowane jest z marmuru. Lord z pogardą obejrzał odrapane wtedy domy, brudne rynsztoki i chodniki miasteczka, zobaczył ubogo ubranych mieszkańców i bez słowa zawrócił do Kielc, skąd natychmiast wyjechał do Londynu.

O królowej Zofii

Kiedy za panowania Jagiełły morowa zaraza ogarnęła Polskę, król wysłał swą czwartą żonę Zofię z synem Władysławem do Chęcin na zamek. Liczono bowiem, że morowe powietrze tam nie dotrze. Teren był lesisty i oddalony od większych skupisk ludzkich.
W zamku chęcińskim znajdowało się wtedy archiwum grodzkie, posterunek zbrojny i więzienie polityczne, zwane więzieniem stanu, gdzie przebywał w wieży między innymi brat królewski za próbę dokonania przewrotu na Litwie.
W wolnych chwilach królowa rozpytywała miejscowych notablów i służbę o ciekawostki regionalne. Kiedy pokazano jej z okna górę Miedziankę, opowiadając o tamtejszych kopalniach, Zofia wybrała się by obejrzeć to osnute legendami górniczymi miejsce.
Gdy w asyście dworek dotarła na stok góry, zobaczyła szyb i dwóch górników przy linie kołowrotu. Byli półnadzy, spoceni wydobywali z szybu jakiś ogromny ciężar. Kołowrót skrzypiał, a mięśnie górników napięte były do granic wytrzymałości.
Królowa podeszła i ujęła linę, aby pomóc. Gwarkowie, nie bacząc kogo mają przed sobą, bluznęli w kierunku Zofii wulgarnym słowem i odepchnęli królową. Nastąpiła obraza majestatu, a tego nie wolno było puszczać płazem. Zofia wydobyła z zanadrza nóż i przecięła linę z wiszącymi przy niej górnikami. Obaj gwarkowie wraz z przywiązana na drugim końcu sznura bryłą złota polecieli w głąb. Kruszec utknął „z dźbiękiem na niezmierzonych głębokościech”.
Ponieważ w każdej bajce jest ziarno prawdy, widzimy na podstawie legendy, że już w średniowieczu alchemicy wiedzieli o śladowych ilościach złota w kruszcu miedzi. Jak do tego doszli, nikt nie potrafi wyjaśnić.

 

 

 

strona zoptymalizowana dla rozdzielczości 1024 x 768, 1366 x 768
Zamek w Chęcinach

www.zamkipolskie.net.pl