KRZYŻTOPÓR
LEGENDY
Legenda o okrutnej Pani zamku Krzyżtopór
Kiedy jeszcze potężny zamek
Krzyżtopór olśniewał swoim blaskiem i dostatkiem, mieszkała w nim krewna
wojewody Krzysztofa i podkomendna słynnego księcia toruńskiego, obłudna i wyjątkowo wredna
baba. Przeżyty niegdyś zawód miłosny zmienił piękną pannę w bogatą i okrutną
jędzę. Poddani cierpieli z tej przyczyny, gdyż chora z nienawiści do ludzi
kobieta nie szczędziła im razów, chłost i awantur. Obok wspomnianego już księcia
jedynym jej ulubieńcem był kudłaty biały piesek, który nie odstępował swej pani na
krok. Ona zaś wymyśliła sobie, że piesek rozpoznaje złych ludzi. Kogo tylko
obwącha - ten jest uratowany. Ale jeżeli zaszczeka, oznacza to, że człowiek taki
jest nieżyczliwy, a wtedy biada takiemu nieszczęśnikowi. Na jej rozkaz siepacze
wtrącali go do lochu, gdzie konał bez jedzenia i wody.
Długie lata trwały te okrutne zabawy. Pewnego dnia do zamku zawitał dworzanin z
dalekich stron. Ujrzawszy go w progu komnaty, piesek skoczył doń i głośno
zaszczekał. Pani zadzwoniła na swych siepaczy, ale dworzanin, który zdążył
poznać jej zwyczaje, dobył miecza, zgładził babę, kundla i przybyłych dwóch
oprawców. Ciała całej czwórki zepchnął do lochu - tego samego, w którym z
kaprysu chorej kobiety zginęło wielu niewinnych ludzi. W ten oto sposób zamek
został uwolniony od katów.
Dworzanin spiesznie odjechał, a po czterech latach zginął na polu bitwy.
Okrutna Pani natomiast wraca czasem do swej siedziby jako Biała Dama, ale biada
nieszczęśnikowi, który ją ujrzy.
Rycerz w husarskiej zbroi
Kronika rodzinna Ossolińskich wspomina, że w sierpniu roku 1649 obudził straż zamkową niesamowity tętent koni. Gdy stróże zamku spojrzeli w dół z murów, zobaczyli zamiast oddziału wojska jedynego tylko rycerza, w którym rozpoznano ówczesnego właściciela posesji Krzysztofa Baldwina. Szybko otworzono mu bramę, lecz jeździec rozpłynął się we mgle. W jakiś czas później do Ujazdu dotarła smutna wiadomość, iż Pan zamku zginął w bitwie pod Zborowem na Podolu, gdzie Polacy wystąpili przeciw zbuntowanym Kozakom i Tatarom. Prawdopodobnie od tego czasu wielokroć widziano o zmierzchu lub w nocnej porze jeźdźca w husarskiej zbroi stojącego na murach.
Loch na trzy klucze zamknięty
Legenda głosi, że w
lochu zamku ukryte są skarby, schowane za potrójnymi drzwiami. Pierwsze z nich
to drzwi żelazne, drugie -dębowe, trzecie -jesionowe. Na drzwiach jesionowych
widnieje krzyż i topór. Na pierwszych drzwiach wiszą trzy klucze. Żelazny
otwiera żelazne drzwi, srebrny dębowe, złoty zaś jesionowe. Za jesionowymi
drzwiami stoją trzy beczki - napełnione złotymi, srebrnymi i miedzianymi
monetami. Beczek strzeże jakieś licho. Gasi lampy, śmieje się szatańskim
śmiechem. Nikt jeszcze nie przeżył spotkania z piekielnym stróżem skarbów.
Ludzie mówią, że bogactwa zgromadzone były kosztem ludzkiej biedy łez i krzywdy.
Wtedy dopiero ktoś do nich trafi, kiedy te krzywdy naprawione zostaną.
Podziemne korytarze
Jak głosi
legenda Krzyżtopór miał mieć podziemne połączenie z Ossolinem.
Właściciele zamków w Ujeździe i Ossolinie, jeździli tym lochem do siebie w
gościnę, saniami po specjalnej powierzchni wyłożonej cukrem, który miał imitować
lód.
Źródła: www.zamkipolskie.com, www.krzyztopor.org, Sandomierskie klimaty, Legendy świętokrzyskie