Strona główna zamku - kliknij jeśli nie widzisz menu bocznych

ZAMEK DRAHIM
LEGENDY


Po sieci do zamku

W 1422 r. za namową Krzyżaków, którzy pragnęli odzyskać zamek, zdobyty w 1407 roku przez króla Jagiełłę, mieszczanie z pobliskiego Drawska zaatakowali i zdobyli na krótko zamek drahimski. Szybkie odbicie zamku polscy rycerze zawdzięczają, jak mówi legenda, pewnemu niemieckiemu rybakowi Pawłowi Waszniku, który miał w Drahimiu swoją komnatę. Rybak ten zrzucił z okna swej komnaty siec, po której polska odsiecz dostała się do zamku. Na pamiątkę tej historii obecnie w rynku miasta stoi pomnik rybaka.

Diabelska grobla

Brzegiem jeziora Drawsko pędził swoje stadko stary owczarz w pogiętym kapeluszu na głowie. I choć owce wesoło beczały – w końcu tu zielonych smakołyków ile tylko dusza zapragnie, to pastuchowi wszystko nie w smak było. A to o kamień się potknął. A to znów mu kropla potu do oka spłynęła. Dość tego – całą milę musiał owce wokół jeziora pędzić, bo nijakiej krótszej drogi nie było. Klął przy tym na czym świat stoi, a umiaru za grosz nie miał ! Długo czekać nie trzeba było aby tymi plugawymi słowy jakieś licho przywołać. Wnet nie wiadomo skąd zaczął mu kroku dotrzymywać diabeł, trzymając w dłoni swój ogon i wymachując nim z uciechą. "Mam Ci ja rozwiązanie na Twą niedolę" - rzekł kusząco do owczarza. "W jedną noc groblę przez jezioro zbuduję i nim kur zapieje - droga już dla Ciebie na wprost czekać będzie". Kiedy chłop się już całkiem rozochocił, czarcisko dodało: "A w zamian jeno duszę Twoją bym chciał... Nic więcej". Pastuchowi już tak dość tych wędrówek wokół jeziora było, tak już mu nogi ciążyły - że bez namysłu odrzekł: "A bierz sobie tą duszę. Mnie ręce, nogi i głowa na karku wystarczą. Na nic mi dusza !" Na to niebo nagle jakoś pociemniało, chmury złowrogo zawirowały i czuć było że nad jeziorem siły jakieś nieczyste zawisły... A diabeł aż ręce z radości zacierał ! Kiedy słońce skryło się za koronami drzew czarcisko ochoczo zabrało się do pracy. Z okolicznych pól i łąk głazy znosił i do jeziora wrzucał. I choć rozległe to wody a brzeg przeciwny daleko - grobla w oczach rosła. Owczarz, który z oddali na diabelski pośpiech zerkał, dotąd spokoju pełen - nagle jakby swój błąd zrozumiał. Trwogi pełen do chaty czym prędzej popędził. A tam co słowo bledszy - żonie swej szatański pakt wyjawił. "Ratuj miła ! Zguba mi już jeno pisana i ognie piekielne..." - wyszlochał i do stóp jej się rzucił. Popatrzyła, namyśliła się chwilę i ze spokojem tak jemu rzekła: "Głupiś stary, oj głupiś ! Nie czas nam tu teraz łzy rozlewać ale rozsądku szukać i Boga jedynego o łaskę prosić !". To powiedziawszy ponownie w zamysł popadła. Wiedziała bowiem że czarta nie łatwo przechytrzyć. Noc zdawała się wiecznością, czeluścią bez dna co w swe otchłanie wciąga. A świt był już niedaleko. Tylko patrzeć jak pierwsze promienie zza wzgórz, między szeregami drzew się przebiją. Diabeł wielce strudzony ostatnie głazy już nosił. Jego oczy świeciły się ogniem piekielnej radości bo ledwie chwila jeszcze a kolejną duszą zawładnie. I w tejże chwili w chłopskim kurniku pianie się rozległo ! Dziwne jakieś, łamliwe i nie w czas bo słońce za horyzontem jeszcze. Diabeł od razu się poznał że to żona owczarza przed piekłem próbuje go bronić. Zaśmiał się złowrogo i za kolejny kamień chwycił. Na czym się jednak diabeł poznał - tego prawdziwy kogut nie pojął i sam do wtóru pianie rozpoczął. Odtąd czarta więcej w tych stronach nie widzieli. A choć wieki minęły - z grobli wiele jeszcze zostało. Wiedzą o tym rybacy co o te głazy nie raz już sieci podarli...

Tekst autorstwa Rafała Gręźlikowskiego zaczerpnięty za zgodą autora ze strony www.zamczyska.blog.onet.pl